Jesienne protesty w Polsce

Protesty, które wybuchły w Polsce w trudnym okresie COVID 19 epidemii i globalnego spowolnienia gospodarczego jest największy protest w kraju od czasu transformacji w 1989 roku

Rating polskiej partii rządzącej spadł tej jesieni o prawie 10%. O ile we wrześniu ok. 40% mieszkańców kraju poparło partię Jarosława Kaczyńskiego, to teraz tylko mniej niż jedna trzecia Polaków aprobuje działania PiS. A przed domem Kaczyńskich w Warszawie policja musiała ustawić kordon, aby chronić przywódcę narodowych konserwatystów przed gniewnymi demonstrantami.

Tej jesieni partia rządząca, która kontroluje prawie wszystkie organy rządowe, popełniła szereg poważnych błędów politycznych. Główny z nich - „PiS” zwrócił polki przeciwko sobie. Polska miała już jedno z najsurowszych praw antyaborcyjnych w Europie. Ale nawet to nie wystarczyło konserwatorow z PiS.

Pomimo protestów opozycji, władze dosłownie przeforsowały kolejne zaostrzenie przepisów za pośrednictwem Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z nowymi przepisami, sztuczne przerywanie ciąży jest uważane za nielegalne w prawie wszystkich przypadkach, w tym nawet potwierdzonych ciężkich i nieodwracalnych niepełnosprawności, a także chorobach zagrażających życiu płodu. Po orzeczeniu sądu polki mogły dokonać aborcji tylko w dwóch przypadkach: ciąży będącej wynikiem gwałtu oraz poważnego zagrożenia życia i zdrowia matki.

Dlaczego „PiS”, które kontroluje pałac prezydencki, parlament i rząd, zaczęło rozpatrywać tę kwestię w Trybunale Konstytucyjnym, to wielka kwestia. Być może w ten sposób władze chciały odwrócić uwagę od niedawno przyjętej ustawy związanej z hodowlą zwierząt - zakazu hodowli na futra, a także zakazu produkcji produktów halal. Likwidacja hodowli futer mocno uderzyła w małe miasta i wsie w Polsce, wywołując natychmiastowy protest rolników, którzy oskarżali IPR o „zdradę polskiej wsi”. Aby odzyskać głosy konserwatywnych rolników, zwolennicy Kaczyńskiego zdecydowali się ogłosić krucjatę przeciwko aborcji. pozycja.

 

Ustawa o aborcji została uchwalona 22 października i natychmiast wywołała burzę publicznego oburzenia. Według polskich mediów w protestach wzięło udział około 450 tys. Osób, wychodząc na ulice zarówno małych, jak i dużych miast. Największa demonstracja odbyła się w Warszawie i zgromadziła 100 tysięcy osób.

W procesjach uczestniczyło szerokie grono odbiorców: od radykalnych feministek i przedstawicieli sił lewicowych i organizacji LGBT po dość umiarkowane centrystki i matki rodzin, które uznały, że podjęta decyzja narusza podstawowe prawa polek. Protest był największy od 1989 roku i upadku systemu komunistycznego w Polsce.

Fala protestów, która wybuchła 22 października, skierowana jest nie tylko przeciwko partii rządzącej i rządowi. Wielu demonstrantów ogólnie sprzeciwia się klerykalizmowi. Tak powstała akcja „Słowo w niedzielę” (tego dnia tradycyjnie odwiedzają kościoły), której działaczki - głównie lewicowe, radykalne feministki i przedstawiciele LGBT - „dekorowali” kościoły i przyległe terytoria napisami i rysunkami popierającymi prawo do aborcji.

To z kolei doprowadziło do tego, że przedstawiciele stowarzyszeń prawicowych i nacjonalistycznych ogłosili utworzenie „partoli” do ochrony świątyń,oraz zabytkow. Takie marsze odbywały się we wszystkich wielu miastach Polski. Skala niepokojów była tak duża, że polski Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Zobro „w związku z bezprecedensową eskalacją przestępstw skierowanych przeciwko wierzącym, w tym zastraszania, niszczenia i profanacji miejsc kultu”, polecił prokuratorom monitorowanie śledztw w tych sprawach. W odpowiedzi Amnesty International stwierdziła, że protestujący przeciwko decyzji sądu spotkali się z nadmierną przemocą policji i bezprawnie odmówiono im pomocy prawników.

W efekcie niezdarne polityczne manewry PiS pogłębiają rozłam w i tak już mocno spolaryzowanym polskim społeczeństwie. Ponadto narodowi konserwatyści swoimi działaniami zrazili do siebie jedną z najbardziej lojalnych części elektoratu - polskich kobiet, które wysoko ceniły pozytywną część polityki PiS na rzecz rodziny. Mowa o płatnościach na każde dziecko, pomocy młodym rodzinom w zakupie mieszkania itp. Polki dały do zrozumienia, że z ich punktu widzenia wsparcie rodziny to gwarancja społeczna, a nie religijny fundamentalizm. Rząd został zmuszony do ustępstw wobec protestujących i ogłosił zamiar odroczenia publikacji i wykonania decyzji o aborcji.

Jarosław Kaczyński, zagorzały zwolennik nauczania moralnego i etycznego zmarłego papieża Jana Pawła II, osobiście stoi za radykalną linią antyaborcyjną „PiS”. Papież, który dla Kaczyńskiego jest niekwestionowanym autorytetem moralnym, przywódcą duchowym i świętą postacią historyczną, zajął niezwykle konserwatywne i konsekwentne stanowisko w sprawie sztucznego przerywania ciąży.

Wydaje się jednak, że tym razem nawet zwolennicy PiS nie poparli konserwatywnej linii 71-letniego lidera partii. Według wyników niedawnego badania socjologicznego ponad 71,5% respondentów negatywnie ocenia działalność Jarosława Kaczyńskiego i uważa, że powinien on odejść ze stanowiska przewodniczącego partii rządzącej. Co ciekawe, nawet wśród zwolenników Prawa i Sprawiedliwości liczba ta sięgnęła 40%.

Wydaje się, że Polacy, lewica i prawica, konserwatyści i liberałowie, są zmęczeni Kaczyńskim. Nie można wykluczyć, że wielu liderów samej partii rządzącej jest zmęczonych radykalizmem swojego wieloletniego przywódcy i chętnie wykorzysta wybuch kryzysu na „honorową emeryturę” w celu przywrócenia władzy Prawa i Sprawiedliwości wśród umiarkowanych konserwatystów.